Niewiele ponad 2 lata temu kettle kojarzyły mi się tylko z mięśniami Kegla (swoją drogą, czy Wasi znajomi jak próbują być cholernie zabawni też łączą te dwa wyrazy ?!) a równo 2 lata temu pierwszy raz zacisnęłam palce na rączce 8ki…Rany, ależ była ciężka! Dziś, jako instruktorka SFG1 zakładam czerwoną koszulkę.
Bo to nie jest tak, że kobieta-matka nie ma czasu na własne pasje.
Bo to nie jest tak, że wyzwania są tylko dla młodych (no młodszych w każdym razie).
Nie jest też tak, że na diecie vegańskiej nie da się zrobić siły…
A na koniec – nie jest tak, że silna kobieta wygląda jak facet.
Siła jest w głowie. Siła jest w nas. Konsekwencja, pasja, cel.
Niemożliwy do osiągnięcia bez ludzi, którzy wyznaczają kierunek, podtrzymują gdy wątpisz, podnoszą gdy upadłeś. A przede wszystkim cieszą się Twoim sukcesem i wierzą w kolejne. Dziękuję Ci Emil, za wszystko. Sebastianie- od Ciebie się zaczęło, bez Ciebie nie byłoby nic. Dziękuję mojej cudnej kettlowej rodzinie w Akademii Kettlebell Warszawa i wszystkim wspaniałym przyjaciołom i instruktorom z całej Polski, którzy rozniecali moje ambicje i dodawali wiary w siebie! Mam nadzieję, że wiecie, że w każdej chwili jestem gotowa z radością spłacić ten dług i to z nawiązką! Dziękuję moim niekettlowym przyjaciołom i rodzinie, którzy nic nie kumali ale dawali mi się wygadać i nawet udawali zainteresowanie.
Dzięki córeczki, że jak mama po SSST syczy – nie mów teraz do mnie! to spokojnie czekacie i dopiero za pół godziny idziemy razem pojeździć na wrotkach.
StrongFirst dało mi siłę.
Bieganie nauczyło mnie pokory.
Joga pozwala mi wszystko robić lepiej.
A aktorką zostałam przez przypadek.
SIŁA!